Czuła przewodniczka. Kobieca droga do siebie jest książką napisaną przez kobietę, dla kobiet. Książką, która zaraz po publikacji była… wszędzie. Media społecznościowe były nią zalane, wyświetlała mi się dosłownie na każdym kroku. I u nieznajomych, i u znajomych, i w materiałach sponsorowanych. Poczułam się nią wręcz zaatakowana.
Natomiast ten marketingowy atak, przyciągająca wzrok okładka, angażujący emocjonalnie tytuł i wszechobecne pochwały sprawiły, że i we mnie rozpaliło to żar ciekawości i poczułam się zaintrygowana. Niepewnie rozważałam sięgnięcie po tę lekturę, odwlekałam to w czasie. Gdy usłyszałam fragment promocyjny audiobooka, kawałek pierwszego rozdziału, poczułam się jakoś mocno zrozumiana, ukojona wypływającymi słowami i to był kluczowy moment. Zamówiłam książkę.
Lektura przyszła do mnie już dawno temu. Łyknęłam ją dość szybko, choć „na raty”. Mam sporo znaczników, notatek, przemyśleń odnośnie treści. Jednakże napisanie tego tekstu odkładałam już od miesięcy. Dziś postanowiłam przyjrzeć się temu, dlaczego tak jest? Dlaczego, choć zaplanowałam o tej książce napisać, ten plan, ten nienapisany tekst tak nade mną ciąży, wisi mi nad głową i nie chce wypłynąć na światło dzienne? Chyba już wiem.
Marketingowy szał tak rozkręcił Czułą przewodniczkę, że w mojej głowie urosła ona do rangi nie tylko bestsellera, ale też wielkiego arcydzieła. Ten tytuł, zainspirowany noblowskim przemówieniem Olgi Tokarczuk tak mocno wrył mi się w głowę, że skłonna byłam uwierzyć, że i ta książka zasługuje na Nobla! Zatem moje oczekiwania były tak duże, że nie sposób było im sprostać w stu procentach. Czy Natalia de Barbaro tego dokonała? I tak, i nie.
Niesprawiedliwością byłoby powiedzieć, że to jest zła książka, bo nie jest. Autorka serwuje nam tu bardzo lekką, jednocześnie zmuszającą do refleksji, przystępną lekturę. Treść podana jest w taki sposób, że wspaniale można utożsamić się z zawartymi tu opisami. Prosty język, metafory, dużo przykładów – to wszystko sprawia, że chłoniemy opowieści, odnosimy je do siebie, zaglądamy wgłąb siebie. Także można powiedzieć, że ta tytułowa „droga do siebie” się tu rozpoczyna.
Myślę, że słowo „rozpoczyna” to w tym przypadku słowo klucz. Bo o ile pierwsze strony były porywające, wciągające, otwierające oczy na zasadzie: „ojej, jak ona mnie świetnie zna!”, tak z czasem ten urok, ten powiew świeżości przeminął. Jakby flow się wyczerpał, ale trzeba było pisać dalej. Momentami mam wrażenie, że na siłę. Trochę to było przegadane, rozciągnięte. Wydaje mi się, że książka mogłaby być o wiele krótsza, choć przypuszczam, że taka opcja nie wchodziła w grę. Pozycja wydana jest pięknie, lecz litery są nienaturalnie duże, a do tego linijki „notesu” na końcu, oraz grafiki w trakcie sugerują, że trzeba było rozciągnąć tekst, by książka nabrała odpowiedniej długości. Kilkakrotnie nie mogłam wyzbyć się myśli, że trzeba coś dopisać, dokleić, dorzucić, aby zwiększyć limit znaków. I może dlatego nie przeczytałam jej na raz, tylko odkładałam ją, wracałam po czasie.
Aczkolwiek „rozciąganie” tekst ma też swoje plusy. Autorka nie tylko używa dużo odwołań do swojego życia, otwiera się przed nami, co według mnie jest niesamowicie cenne i pozwala znormalizować pewne zachowania. Z książki bije przekaz: „odpuść, nie musisz być idealna, nie nawalaj w siebie, zaopiekuj się sobą, pokochaj siebie!” I to jest bardzo dobry, cenny i potrzebny przekaz. I jeśli choć jeden procent kobiet, które sięgną po lekturę usłyszą go w ten sposób, to uważam, że ta pozycja odniosła wielki sukces. Autorka wielokrotnie odwołuje się do popkultury. Książka zawiera masę nawiązań do filmów czy książek. To coś co bardzo lubię, bo mogę wyłowić z tego interesujące tytuły lub przypomnieć sobie te już zapomniane.
Myślę, że na koniec warto by było zadać sobie pytanie: „czy polecam tę książkę?” Tak. Ale nie wszystkim. Wydaje mi się, że Czuła przewodniczka może pomóc – nie tyle odnaleźć, co rozpocząć – drogę do siebie. Że może ona być takim pierwszym momentem zatrzymania się, zastanowienia nad sobą i swoim życiem. Lektura ta może pomóc nam zrobić taki mentalny „stop” i poprzyglądać się swojemu życiu. Z pewnością może nakłonić do refleksji. Może sprowokować inne myślenie. Być może nawet pozwoli pomyśleć szerzej, mocniej i skłonić do rozważań odnośnie podjęcia psychoterapii.
Czuła przewodniczka. Kobieca droga do siebie to dobrze napisana, choć lekko przegadana i uogólniona, opowieść o nas, o kobietach. Historia, która może pomóc w otwarciu oczu by spojrzeć głębiej, lecz tylko w momencie, gdy będziemy chciały patrzeć. Lektura, która może pomóc nam w otwarciu swojego serca, przede wszystkim na siebie, pod warunkiem, że będziemy chciały to uczynić. Ja ze swojej strony powiem, że warto. Warto otworzyć się na siebie, spojrzeć na siebie mniej krytycznie, bardziej przychylnie, zaopiekować się sobą. Czy ta książka może w tym pomóc? Może, ale nie musi. Natomiast zawsze uważam, że jeśli nie mamy wiele do stracenia, to warto próbować, podejmować nowe wyzwania i szukać swojej indywidualnej drogi. Dokładnie takiej, jaka Wam odpowiada. Być może odnajdziecie ją w tej książce.
Tytuł: Czuła przewodniczka. Kobieca droga do siebie
Autorka: Natalia de Barbaro
Wydawnictwo: Agora
Rok: 2021
Ilość stron: 256
Dziękuję za, w moim odczuciu, dobrze napisaną i celną recenzję:) Ponieważ ta książka i we mniu wzbudziła bardzo mieszane uczucia, przy tak agresywnym i wręcz narzuconym „zachwycie”, dobrze mi jest przeczytać słowa, w których odnajduję i własne wątpliwości. Pozdrawiam ciepło autorkę recenzji:)
Bardzo dziękuję za tak pozytywny komentarz. Miło, że są na świecie także inne osoby, które nie zachwycają się, choć „powinny” 😉 Dobrze jest nie być samą w tym „nie – zachwycie” 😉