How to Make Friends with the Dark jest pozycją przyciągającą „pękniętą” okładką. Intrygującą swoim tytułem, bo przecież zaprzyjaźnianie się z mrokiem brzmi dość atrakcyjnie. Ale zdecydowanie jest to książka, po którą sięgnęłam ze względu na autorkę.
Niedawno czytałam i pisałam Wam o książce Kathleen. I powiem szczerze, że gdybym wtedy nie sięgnęła po You’d be home now to wiele bym straciła. Nie tylko to, że nie przeczytałabym tamtej pozycji, ale też nie sięgnęłabym po tę lekturę, ale i kolejne. Bo już teraz z pewnością i przekonaniem wiem, że zamierzam czytać wszystkie książki Glasgow, jakie zostaną wydane. A że to lektury dla nastolatków? I co z tego?
Fakt, może zawyżam średnią wiekową osób czytających tę powieść, ale tak jak mówiłam poprzednio, tak powiem i teraz: żałuję, że to nie wyszło jak miałam te kilkanaście lat. Myślę, że totalnie przepadłabym w tych książkach, ale też odnalazłabym w nich sporo ukojenia. Cóż, czasu nie cofnę, ale to co teraz mogę zrobić, to polecać, by inne nastolatki mogły dorwać się do tej lektury i wyciągnąć z niej jak najwięcej.
To teraz może o tym co tu można wyciągnąć… Z pewnością mnóstwo emocji. Autorka doskonale wie jak tworzyć akcję, jak budować napięcie, zaciekawiać. Znów od pierwszych słów zostałam wciągnięta, zaintrygowana, chciałam wiedzieć co będzie dalej. Całość czyta się taaaak dobrze, że jak już zaczęłam, to nie mogłam się oderwać, nawet na rzecz innych książek (a należę do osób, co czytają ich więcej na raz i przeskakują między pozycjami). Zatem jak zaczęłam, to tak aż do ostatnich stron.

Mogłoby się wydawać, że to czytanie sprawiało mi przyjemność. I w pewnym sensie tak było. Ale poza tym, sprawiało mi też olbrzymi ból. Główna bohaterka traci matkę. Absolutnie nie jest na to gotowa, ja jako czytelniczka też nie byłam. Tyle tu smutku i cierpienia, że faktycznie odkładałam książkę, bo miałam dość. Ale szybko wracałam, gdyż nie chciałam zostawiać tak bohaterki w samotności. Chciałam z nią być, towarzyszyć jej, zaopiekować się nią.
A opieka ewidentnie była tu potrzebna. Mamy tu obraz nieudolnego systemu, masę tajemnic, niedopowiedzeń. Ogrom rozpaczy, trudności, problemów ciężkich do udźwignięcia nawet dorosłej osobie. Młoda Tiger musi się z tym mierzyć sama.
Natomiast poza tym tytułowym mrokiem, jest tu też miejsce na przyjemne uczucia. Przeplata się tu jakaś nadzieja, pojawia się radość, jest trochę spokoju. To jedna z tych książek, które wyżymają emocjonalnie, dzięki czemu są tak dobre, wciągające i niesamowicie poruszające.
Kathleen poza tym, że ukazuje nam życie Tiger, jej cierpienie, to też przemyca cierpienie innych dzieciaków. Pokazuje to jak czasem trudno jest zareagować, jak nieraz ludzie czują się zagubieni i zwyczajnie nie wiedzą jaką interwencję podjąć, a niekiedy jest ona bardzo nietrafiona. Autorka poprzez świetnie wykreowane postacie pokazuje nam proces żałoby, a także sposoby radzenia sobie z nią, nie zawsze te konstruktywne. Mamy tu cały przekrój różnych zachowań, podanych nie w sposób łopatologiczny, tylko fascynujący, pozwalający poczuć, w pewnym sensie doświadczyć i co za tym idzie: zrozumieć.
How to Make Friends with the Dark poruszyło mnie jak dawno żadna inna powieść. Jestem pod wrażeniem tego jak Glasgow pisze. W dodatku, jak dowiadujemy się z końca książki: opiera fragmenty treści na swoich własnych doświadczeniach. Jestem pod wrażeniem tej jej otwartości, odwagi, chęci dzielenia się swoim życiem, w dodatku w tak atrakcyjny sposób.
Na koniec warto dodać, że Wydawnictwo Jaguar robi jak zawsze wspaniałą robotę, umieszczając na końcu książki numery do telefonów zaufania, na niebieską linię itd. To bardzo ważne, bardzo wartościowe, szczególnie w momencie, gdy mamy styczność z tak pokaźnym kalibrem tematycznym i emocjonalnym. Jaguar promuje dbanie o sobie, o swoje zdrowie psychiczne, ułatwiając to załączonymi kontaktami. Bardzo podoba mi się ta „tradycja” (bo już chyba tak mogę to nazywać) i mam nadzieję, że inne wydawnictwa będą brać z nich przykład.
Tytuł: How to Make Friends with the Dark Autorka: Kathleen Glasgow Wydawnictwo: Jaguar Rok: 2022 Ilość stron: 400
Za książkę dziękuję: