F**k it. Tylko spokój może cię uratować – to kolejna pozycja przyciągająca tytułem. Wiadomo, wulgaryzmy się dobrze sprzedają. Jednak po lekturze książki Emocje zadbane i masz wyje**ne wiedziałam, że muszę być bardziej ostrożna by znów się nie naciąć.
Jako że miałam już kiedyś styczność z autorem i całkiem pozytywnie wspominam lekturę filozofii sukcesu, czyli f**k it, to i tym razem postanowiłam zerknąć na twórczość Johna. Piękna, biała okładka prezentowała się zachęcająco, niczym większość białych okładek. Lecz po otwarciu i wspomnieniu jego poprzedniej książki byłam lekko zawiedziona: nie ma tu obrazków.
A tak już całkiem poważnie (choć brak obrazków też jest na serio), to zapowiadało się intrygująco. Zaciekawiło mnie dokąd to zmierza, choć początkowo sposób narracji był dla mnie drażniący. Autor zwraca się bezpośrednio do czytelnika, jednocześnie zgadując co ów robi i na przykład w jakiej kolejności czyta lekturę. Irytacja jednak nie zniechęciła mnie i brnęłam dalej, gdyż naprawdę chciałam wiedzieć dokąd to zmierza.
Książka ma wyraźny podział na trzy rozdziały/ tematy/ poziomy. Pierwszy dotyczy poszukiwania spokoju ducha. Generalnie autor opowiada nam o tym jak to on owego spokoju szukał, w każdym podrozdziale rozprawiając się z jakąś rzeczą czy czynnością czy czymś co po osiągnięciu w jego wyobrażeniu ów spokój miałoby zapewnić.
W drugim rozdziale mamy już rzeczy, które faktycznie dostarczają autorowi upragniony spokój, ale jak wiadomo ciężko go utrzymać. W trzeciej natomiast dochodzimy do wniosków pt: „Pieprz spokój!” I w zasadzie to w takiej formie i takim skrócie byłoby to dla mnie wystarczające.

Jakbym tak miała skompresować i zinterpretować treść, to mamy tu o braku wpływu na niektóre sytuacje, a także o akceptacji tychże. O tym, że nie zawsze jest jakbyśmy chcieli, że niekoniecznie rozmarzanie i życie myślą o świetlanej przyszłości, która może nigdy nie nadejść, jest czymś dobrym i korzystnym. O tym, że czasem warto po prostu być tam, gdzie wiedzie nas to oklepane już sformułowanie: „tu i teraz”. A także o tym, że można zwyczajnie cieszyć się życiem, niekoniecznie wypruwając sobie żyły każdego dnia i biegnąc z językiem wywieszonym tak mocno, że zamiatamy nim ziemię, w stronę, która może okazać się zupełnie nie tym kierunkiem, w którym tak naprawdę chcielibyśmy zmierzać. Także przekaz bardzo dobry, ale forma tego przekazu do mnie nie trafiła.
Parkin pisze bardzo szczegółowo, a całość wydaje mi się niepotrzebnie rozwleczona. Momentami lektura mnie męczyła. I może byłoby to łatwiejsze do przełknięcia, gdyby nie ogrom nawiązań politycznych. Traf chciał, że książka powstawała w czasie zmian i zawirowań w USA i autor nie mógł się oprzeć możliwości pisania o tym. Nie tylko o faktach, ale także o swoich obawach itd. Wierzę, że są osoby, które będą to chłonąć z zainteresowaniem, ja niestety do nich nie należę i fragmenty te, dosłownie mnie wykończyły.
F**k it. Tylko spokój może cię uratować to książka dość specyficzna. Jeśli ktoś chciałby się mniej przejmować, podchodzić do życia z większym luzem, może po nią sięgnąć. Ale czy to pomoże? Na to pytanie nie potrafię odpowiedzieć, bo wiadomo, że na różne jednostki działają różne rzeczy. W myśl tego, że każdy jest ekspertem od samego siebie, po prostu podejmij decyzję samodzielnie. Powodzenia!
Tytuł: F**k it. Tylko spokój może cię uratować
Autor: John C. Parkin
Wydawnictwo: Wydawnictwo Sensus
Rok: 2022
Ilość stron: 264
Za książkę dziękuję :