ambiwalencja.pl

czas na zmiany?

Książka

Wolny od lęku – Dr Judson Brewer

Wolny od lęku to pozycja, która mnie… pokonała. Rzadko mi się to zdarza, że nie kończę książki. Przeważnie nawet jak „męczę” jakąś lekturę, a później odłożę ją na jakiś czas, to jednak wracam, kontynuuję. Aczkolwiek zdarza się tak, że pojawia mi się myśl: „po co mam się katować?” i odpuszczam czytanie. Tutaj właśnie tak się stało. Odpuściłam.

Natomiast przy tej książce wydarzyła się jeszcze jedna, rzadko spotykana u mnie sytuacja. Otóż bardzo rzadko daję komuś do czytania publikację, przez którą sama jeszcze nie przebrnęłam. Jako że akurat przedzierałam się przez wielki stos od Czarnej Owcy, pozwoliłam by w międzyczasie kto inny cieszył się tą lekturą. Na początku faktycznie słowo „cieszył” byłoby adekwatne, później natomiast zapał opadł i czytelnik zrezygnował.

Sięgając po tę książkę, miałam myśl: „Przesadza, z pewnością nie jest tak źle”. I ta myśl była we mnie tak silna, że próbowałam się oszukać, czytając, odwlekając odłożenie książki, robiąc przerwy i dosłownie czołgając się przez kolejne strony, rozciągając cierpienie na kolejne tygodnie. Aż w końcu uznałam, że nie będę się katować i odpuściłam.

Przeczytałam mniej więcej 1/3 książki. Całkiem sporo. Ale powiem szczerze, że teraz zachodzę w głowę i nie mogę dojść do tego co było nie tak. Mam trudność ze złapaniem meritum i nazwaniem dlaczego lektura tak mnie wymęczyła.

I teraz minęłyby kolejne tygodnie myślenia co napisać i jak to ubrać w słowa. Co zrobić by wywiązać się z umowy i napisać o książce, jednocześnie nie ściemniając, nie wymyślając. Dlatego też podjęłam decyzję, że napiszę wprost, tak jak jest, tak jak teraz czuję. Bo w chwili obecnej naprawdę nie jestem w stanie skonkretyzować o co mi chodziło. Być może za jakiś czas mi się to wyklaruje i dodam tu coś więcej. Biorę też pod uwagę taką opcję, że za jakiś czas wrócę do książki (często tak robię), być może będąc w innym stanie umysłowym, innym czasie, odbiorę jej treści inaczej.

Bo czasem tak właśnie jest, że sięgam po jakiś przekaz i do mnie nie trafia. Z kolei będąc w innym miejscu, innym momencie, odbiór jest odmienny. Zatem dam szansę Brawerowi, pomimo ciężkiego startu, oraz w dalszym ciągu niezrozumiałej dla mnie „mody” na dodawanie dr przed nazwiskiem autora książek publikowanych w Czarnej Owcy. To z pewnością też jeden z elementów, który mnie lekko odstrasza.

Natomiast to co z pewnością należy do zalet publikacji – bo takie też oczywiście są – to zwrócenie uwagi na smartfony. A konkretnie na wzmożone w ostatnich latach używanie telefonów, masy aplikacji itd. Fakt, ta wzrostowa tendencja jest bardzo niepokojąca, ale też naturalna. To ważne i bardzo wartościowe, że autor o tym wspomina. Chociaż – i to może być to, co mnie tak zniechęciło – bardzo też demonizuje wszelkie aplikacje. A wiadomo, że one nie są wyłącznie złe i to od nas zależy jak będziemy z nich korzystać.

Jak już wspomniałam, Wolny od lęku to dla mnie lektura nietypowa, z powodu mojego nietypowego odbioru. Zatem nie mogę z czystym sumieniem jej polecić. Jednocześnie nie mogę jej także odradzić, bowiem posiadam ku temu zbyt małą wiedzę. Nie pozostaje mi nic innego jak zalecić, abyście sami przekonali się czy Wam to leży czy nie. A druga opcja jest taka żeby poczekać, bo być może kiedyś uzupełnię ten wpis o nowe, świeże refleksje, gdy wrócę do tej publikacji. Aczkolwiek nie jestem w stanie określić kiedy to będzie.

Tytuł: Wolny od lęku
Autor: Dr Judson Brewer 
Wydawnictwo: Czarna Owca
Rok: 2022
Ilość stron: 312

Za książkę dziękuję:

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.